Między falami upałów, deszczu i nawet gradu przepływają kolejne tygodnie lata. Czasem burzliwie i gwałtownie, innym razem w dziwnym spowolnieniu i w jakiejś niemocy, w obawie, żeby się nie roztopić. Życie dziewiarskie już nie jest dodatkiem do codzienności, jakimś światem równoległym, tylko stapia się ze mną na dobre. Zawsze mam coś na drutach i dużo rzeczy w planach. W głowie wirują nowe pomysły, lecz w takie dni bardzo gorące, raczej trzeba studzić ten zapał. Zamiast porywać się z moherem na słońce, zamiast sprawdzać jak ciepła i miękka jest alpaka lepiej mieć teraz na drutach coś typowo letniego, bawełnę z lnem i chłodzącą wiskozą i dziergać ją jakimś prostym, kojącym ściegiem bez główkowania nad konstrukcją dzianiny. W upalne dni trudno zachować chłodne myślenie, a czasem nawet samo myślenie, niezależnie od temperatury😉 Właśnie taką aktywność dziewiarską na początku lipca zorganizowała mi Julia. Zobaczyła moje bawełniane topy (ten i ten) i poprosiła o taki sam, również z dropsowej włóczki belle, w kolorze róża migdałowa. Jak nie przepadam za powtarzalnością w tym co robię na drutach, tak tym razem pomysł mnie ucieszył i rzeczywiście okazał się idealnym lipcowym dziergadłem. Nie ukrywam, że sugerowałam jej jakieś urozmaicenia, ażury, rozcięcia, wydłużenia czy coś, jednak Julia wiedziała czego chce, to miał być taki sam, prosty top, tylko nieco dłuższy niż moje. Sytuację miałam ułatwioną przez zbliżony rozmiar.
Tak więc powstała trzecia tego
typu bluzeczka, jak dla mnie to już prawie hurt. Do paczki z bluzką
postanowiłam dołączyć ubranka dla lalek, coś co ucieszyłoby również Tereskę.
Zrobiłam szybko dwa landrynkowe komplety, różową spódnica z bolerkiem z
połyskliwej włóczki i coś typowo letniego, spódnicę, kapelusz i torebkę z
bawełny, w letnich owocowych kolorach, a torebkę nawet w owocowej, cytrusowej formie.
Spódniczka może być dłuższa lub krótsza, wystarczy podwinąć w pasie. Te
drobiazgi robiłam po prostu z głowy, na oko, bawełniany komplet zaczęłam od
spódnicy, pobawiłam się z kształtowaniem formy rzędami skróconymi,
wykorzystałam je również w kapeluszu i spódnicy. Czysta przyjemność i zabawa!
Dodatkowy pożytek z bawełnianych topów jest taki, ze mogą służyć jako tło do zdjęć dla małych form😊
Piękny jest ten róż, taki nieoczywisty, przybrudzony. Lubię takie odcienie, zwłaszcza, że ja nigdy nie byłam różowa. A od jakiegoś czasu zauważyłam zwrot w kierunku różu. No cóż, kobieta zmienną jest....
OdpowiedzUsuńStroje dla lalek są słodkie:))))
Tak sobie myślę, że nie tylko my dojrzewamy do różu, ale też sam kolor jest teraz dostępny w wielu pięknych odcieniach. Serdecznie pozdrawiam:-)
UsuńJak dla mnie, to prostych i eleganckich bluzeczek nigdy nie jest zbyt dużo ;0) a ta w kolorze przydymionego różu jest przeurocza :0)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :0)
Ubranka dla lalki śliczne :0)
Pięknie dziękuję:-) Tak, proste fasony zawsze się sprawdzają. Serdeczności!
UsuńTen przydymiony róż, czy może róż wpadający w beż, jest częścią szerokiej palety kolorów natury, a te sprawdzają się zawsze i wszędzie:) Piękna sesja. Cóż to za zamczysko w tle? Czyżby Chęciny?
OdpowiedzUsuńP.S. Ostatnio dziergałam sukienki dla lalek chyba z 25 lat temu🤭 Nie mam dla kogo😞
Ten przydymiony róż wpada w beż i w brąz, rzeczywiście trochę przypomina niesłuskane migdały. A zamczysko to Rabsztyn! Lubimy tam jeździć, nie jest to jakoś bardzo blisko Krakowa, ale też niezbyt daleko. Przypomniałaś mi o Chęcinach, nie pamiętam kiedy ostatnio tam byliśmy. Uwielbiam Jurę, zwłaszcza latem, ten jedyny w swoim rodzaju zapach nagrzanej ziemi, piasku, igliwia, ziół.
UsuńRabsztyn:) Klipa ze mnie, byłam tam w tym roku i nie rozpoznałam zamku na zdjęciu. Jura jest piękna!
UsuńOj tam! Nie eksponowałam przecież zamku, ani czerwonego drzewa:-) Życzę Ci wielu miłych wycieczek po Jurze i nie tylko. Serdecznie pozdrawiam
UsuńPiękna bluzeczka. Czy można spytać ile włóczki poszło na nią? Od dawna śledzę bloga, jest bardzo ciekawy i inspirujący. Pozdrawiam serdecznie. Ewa
OdpowiedzUsuńWitaj na moim blogu, miło Cię widzieć, a raczej czytać:-) Na bluzeczkę zużyłam ponad cztery motki, jakieś 215 gramów.
UsuńProsta, klasyczna bluzeczka na lato...takie najbardziej lubię. Zawsze eleganckie.
OdpowiedzUsuńTwoja spowita w ślicznym przygaszonym różu dodaje Ci urody i nutę letniej frywolności.
Podoba mi się Twoje stwierdzenie:porywać się z moherem na słońce. Bardzo trafne, w to upalne lato.
Ja porwałam się na lekki kordonek. Ale to już wiesz.
Pozdrawiam:)
Wiem:-) widziałam te delikatne, misternie dziergane białe kwiatostany:) Bluzeczkę zrobiłam dla mojej młodszej siostry, do niej jeszcze bardziej pasuje ta migdałowa róża. Serdecznie pozdrawiam
Usuń