Dawno już minęły czasy ścinania
głów, na liście zawodów nie znajdziemy kata, ale wciąż używane są gilotyny. Na
szczęście nie do głów a tylko do papieru, zwłaszcza fotograficznego. Można też
uciąć głowę bez gilotyny, jedynie stuknięciem w klawiaturę, jeśli zachodzi taka
potrzeba. Na przykład gdy fotografujemy chustę, która zaraz ma pójść w świat, narzucamy
ją na ramiona, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że głowa odwróci uwagę od
chusty i nie wiadomo co bardziej zaintryguje widza, rozkwit opryszczki czy też katar,
i nie chodzi wyłącznie o względy estetyczne, ale i trudną zagadkę: dlaczego
katar, który jak wiadomo mieszka w nosie najbardziej widoczny jest w oczach, no
cóż, widocznie ma to w nosie. Tajemnica niezbadana, ale ja odcinam się od tego
tematu.
Tymczasem ważniejsza chusta, którą
zrobiłam na drutach jako wyraz wdzięczności, i to wdzięczność właśnie posłuży
jako nić przewodnia tego tekstu. Gdybym chciała wskazać osoby i sytuacje, o
których myślę z wdzięcznością musiałabym napisać wielotomową księgę, a i tak
nie ujęłabym wszystkiego. Zaczęłabym od rodziców, dzięki którym pojawiłam się
na świecie z taką a nie inną naturą, wrażliwością i splotem przeróżnych cech.
Zaraz potem zaczęłabym się zastanawiać Kto stoi za tym, że na moją osobę złożył
się taki a nie inny zestaw genów, przecież mógłby być inny? To przecież tak niesamowite
i niepojęte że temat kataru w oczach to przy tym pryszcz. Wracam więc na
ziemię, choć nie mogę obiecać, że takich
tematów nigdy więcej nie poruszę.
Teraz chusta. Zrobiłam ją według
projektu Justyny Lorkowskiej. Zachwycił mnie ciekawy pomysł i sposób rozpisania
wzoru, prosty, zrozumiały i zarazem precyzyjny. Przyjemność dziergania i radość
z uzyskanego efektu. Mnie najbardziej urzeka w tej chuście połączenie elegancji
z funkcjonalnością i wygodą, można zadawać szyku narzuciwszy ją na ramiona, ale
świetnie sprawdzi się jako szalik pod każdą kurtkę czy płaszcz. Teraz pewnie każdy
już domyśla się jakie będzie następne zdanie. Tak, oczywiście, jestem ogromnie
wdzięczna projektantce za „Close to you”, za rozpowszechnienie tego wzoru, za
genialny pomysł i pracę, którą włożyła w
zapisanie instrukcji. Doceniam to tym bardziej, że dla mnie, choć jestem osobą
piszącą, liczącą i notującą to już tworzenie dziewiarskich zapisków jest po
prostu męczące. Niedawno robiłam dziecięcy sweterek, uznałam że pewnie kiedyś
to powtórzę i na wszelki wypadek porobiłam notatki wielce zadowolona ze swej
zapobiegawczości. No i właśnie robię podobne dziecięce ubranko, sięgnęłam więc do
tych swoich zapisków i przyznam szczerze, że są one pożałowania godne, straszne
luki, sama po sobie nie mogę dojść, a już tym bardziej beztrosko nałożyć
określonej liczby oczek i podążać za opisem, bo ten jest po prostu niepełny. Ale pogłówkowałam
trochę i sweterek powstaje, dosyć wdzięczny, chciałoby się powiedzieć.
Czytając książki nigdy nie pomijam
strony z podziękowaniami. Bardzo to lubię i nie przeszkadza mi, że inni pukają
się w głowę i twierdzą, że to nudny i raczej zbędny dodatek, słodka laurka. Nie
dla mnie, ja w tym widzę zupełnie inną opowieść. Choć nic nie mówią mi nazwiska
wydawców, agentów, żon i mężów, to ten dzięki książce poznany obraz zaczynam
widzieć w szerszej ramie. Uświadamiam
sobie, że do powstania każdego dzieła przyczynia się wielu ludzi. I wcale nie
chodzi mi o pracę zespołową, jakiś kolektyw czy „dream team”. Często ci ludzie
nawet się nie znają, jeden siedzi i szpera w ciemnych zakamarkach archiwum,
inny dba o blask reflektorów, inny pilnuje terminów, a jeszcze inni, często
najważniejsi z wyrozumiałością znoszą fizyczną lub duchową nieobecność. I
choćby nie wiem jak długa była ta lista podziękowań nikt tam nie wydaje się
zbędny, już raczej jakimś ogólnym zwrotem wspomina się tych niewymienionych.
Czyż takie puzzle nie są fascynujące?
Wdzięczność kojarzy się zwykle z
postawą docenienia czegoś specjalnego, jakiegoś daru, aktu poświęcenia
wyłącznie dla mnie. Ale można to poszerzyć, poczuć wdzięczność za to co po
prostu jest, zwłaszcza gdy jest takie jak być powinno, a tym bardziej gdy jest
jeszcze lepsze, ciekawsze, wspanialsze.
Jeżeli następnego dnia człowiek
miałby się obudzić tylko z tym, za co jest wdzięczny to co by to było?
Projekt tej chusty jest tak wdzięczny, że mimo iż aktualnie robię coś innego to narzuciłam na druty kolejną wersję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz