Piękny ten październik. Kolejny pogodny dzień pozwala w pełni cieszyć się urokami jesieni. Grzejące jeszcze promienie słońca i przyjemny powiew wiatru umilają udział we wspaniałych widowiskach natury. Paleta jesiennych barw poprawia nastrój, zarazem uspokaja i energetyzuje.
Ostatnio dowiedziałam się, że na człowieka bardzo dobrze wpływa
sam widok drzewa, gdyż działa harmonizująco na pracę układu nerwowego.
Właściwie to zawsze to wiedziałam, choć ta wiedza nie była potwierdzona przez
naukę, ale przez moje osobiste doświadczenie. Różnorodne drzew kształty, kolory,
zapachy i formy kory pobudzały moją ciekawość i wyobraźnię, a jednocześnie w
jakiś dziwny sposób stawiały do pionu. Może dlatego zawsze dobrze czułam się po
spacerach.
Jak wiadomo nie tylko dla znawców botanicznej anatomii, liście
składają się między innymi z nerwów i to nerwów widocznych gołym okiem. Coś
cudownego! Że też wcześniej nie skojarzyłam, że te spacery są kojące po prostu
dlatego, że rozregulowane, ponakręcane i przebodźcowane nerwy synchronizują się
z ładem i porządkiem natury. By poczuć się lepiej wystarczy spojrzeć na drzewo,
zapatrzeć się w wirujący liść, podnieść jeden z nich, albo i cały bukiet. A kto
nie lubi słuchać szelestu szurających liści pod nogami! Chociaż suche i poskręcane
żywo reagują na każdy krok, jakby cieszyły się, że zdejmują z nas napięcia,
nerwowość, wchłaniają je z przyjemnym szmerem oddając w zamian spokój, zachwyt,
dziecięcą radość.
Poprzedni wpis był pochwałą
skarpetek i to nie tylko w sensie chwalenia się tym co zrobiłam, ale też
docenieniem naszych stóp i tego co się z nimi wiąże, ugruntowania, stabilności.
Dziś również pokazuję skarpety i kolejne pozytywne
skojarzenie związane z tym obszarem. Otóż skupiając uwagę na stopach oddalamy
się od obciążonej nadmiernie głowy. Nie żebym kwestionowała to co dzieje się w
głowie, wręcz przeciwnie, to jedna z moich fascynacji, ale nie można za bardzo
mieszkać w głowie, to tak jakby mieć wspaniały wielki dom i jedno z pomieszczeń
uznać na najważniejsze i przebywać tylko tam, lekceważąc i zaniedbując pozostałe.
Odciążeniem dla zatroskanej głowy może być też dzierganie, zwłaszcza skarpetek. W lipcu tego roku zrobiłam dwie pary skarpet siedząc na szpitalnym taborecie. Wzory były dość łatwe, ale na tyle absorbujące, że już nie mogłam zajmować się proroctwami ani pisaniem czarnych scenariuszy. Obydwie szpitalne pary powstały z włóczek z odzysku, pierwsza turkusowa para z bezpłatnego wzoru Tauko cable socks zamieszczonego na stronie Novita, druga dziecięca robiona była na oko. Potem na osłodę zrobiłam jeszcze jedne ażurowe skarpetki o uroczej nazwie„ Sugar me”, na podstawie świetnego wzoru autorstwa Iwony Eriksson z nowej, szafranowej włóczki Novita Nalle.
A oto i one: