sobota, 11 stycznia 2020

Dwa sweterki z minionego roku

Ależ ten czas pędzi! Mijają dni, uciekają tygodnie i tak leci cały czas. Dopiero zaczynała się wiosna, a już jaśniejsze promienie słońca budzą nieśmiałe jeszcze myśli o końcu zimy. Jak z bicza trzasnął minął kolejny tydzień, miesiąc, rok. Nie wiadomo kiedy, ani dlaczego tak szybko i z czasem coraz szybciej.  Ty też masz takie wrażenie?  Oczywiście. Dawniej zima trwała długo, a wakacje prawie nieskończenie. Czyżby nurt czasu przyspieszył ostatnio? W rozmowach z różnymi osobami często pojawia się ten temat. Pani też tak to odbiera? Oj, tak.
Odkrywamy, że na tej karuzeli nie tylko my jesteśmy tacy zdziwieni. Coś dziwnego się dzieje z tym światem, z czasem pędziwiatrem, oj tak. Przytakujemy sobie nawzajem, że choć nie nadążamy za tym pędem, to przynajmniej zdajemy sobie z tego sprawę.  Może jednak nie jest tak źle? W każdym razie nie jesteśmy sami. Wszyscy  tak mają.  
Chyba nie wszyscy. Nie mam tu na myśli istot niematerialnych istniejących poza czasem, ani ludzi postawionych w sytuacji czekania, gdy każda chwila niepewności boleśnie się wydłuża.  To przecież także forma wyścigu z czasem, chciałoby się wyprzedzić, jest się w takim punkcie, a chciałoby się być w innym.
Codziennie zauważam, jak ten czas przyśpiesza i czasem nawet wydaje mi się, że rozumiem dlaczego tak się dzieje. Nawał zadań, nadmiar bodźców, zgiełk i hałas. Może dawniej, gdy życie płynęło wolniej świat był całkiem inny i my byliśmy inni?
Wolni od presji czasu są ci, którzy się z nim nie ścigają. Nie wybiegają w przyszłość, tylko SĄ w teraźniejszości. To dzieci. Może dlatego czas dzieciństwa jest w pamięci jakby wydłużony. Będąc dzieckiem nie traci się go zbytnio na to, co będzie, ani nie roztrząsa tego, co już minęło.  Żyje się w pełni tym co jest, bez zbędnego komplikowania rzeczywistości, bez przewidywania, od tego są dorośli.
 Przyjemnie jest obserwować dzieci. Często powtarza się stare powiedzenie, że po dzieciach poznajemy, że się starzejemy. Oczywiście to prawda, dziwi mnie jednak, że nie ma przysłowia, które mówiłoby że przy dzieciach młodniejemy. Bo przecież także to jest prawdą. Patrząc na ich radość, szczerość, niezwykłość i umiejętność zabawy uczymy się, niekiedy tego ich skupienia, a innym razem tej niecierpliwości, gdy świat się nie chce poddać, udziela się beztroski entuzjazm i chęć do bycia po prostu sobą. Zanurzamy się w „tu i teraz”, a gdzieś w tle wyłaniają się wspomnienia z własnego dzieciństwa. Coś wspaniałego!
Czas jednak przerwać zabawę w opisywanie przeżywania czasu i przejść do wątku dziergania. Mam do pokazania dwa dziecięce sweterki. Biały zrobiłam z połączenia kilku bawełnianych włóczek z własnych zapasów. Zanim jeszcze zostałam babcią zachwycił mnie projekt Hermione cardigan Natalie Pelykh. Tak mi się podobał, że zastanawiałam się nawet czy nie zrobić takiego dla siebie, ale jakoś nie było czasu i dobrze, bo to projekt dla dziewczynki. I wreszcie mogłam go zrealizować. Taki biały sweterek przydaje się latem, jednak w scenerii jasełkowo aniołkowo świątecznej również doskonale się sprawdza.
Kardigan różowy to moja radosna twórczość, robiony od góry, bezszwowo z włóczki Alize Lanagold w kolorze 359Na liniach raglanu i w dolnej części swetra wykorzystałam wzór „leniwe warkocze”, a w talii i na brzegach ścieg ryżowy. Robiło się szybko, przyjemnie, a sweterek wyszedł wygodny i jest często używany.
Biały sweterek  zrobiony latem, różowy jesienią. Nie jest łatwo uchwycić naraz  czas, pogodę, sytuację, aparat i dziecko, dlatego takie opóźnienie. Ależ ten czas pędzi! Też tak macie?


























6 komentarzy:

  1. Oj pędzi czas nieubłaganie. Ale kontakt, w moim przypadku, z młodzieżą nie pozwala mi stetryczeć. Dziecięce dzianinki, a zwłaszcza te dla dziewczynki - oj, rym częstochowski - są słodkie. A co najważniejsze - z miłością i sercem dziergane. Od jakiegoś czasu (nomen omen) zamierzam przejrzeć domowe archiwa, by sobie przypomnieć, co dziergałam - dzieścia lat temu dla swoich dziewczynek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda może się wyrażać również w rymach częstochowskich - rosną dzieci i czas leci;-) Oglądanie archiwalnych dzianin własnego autorstwa to dopiero będzie sentymentalna przygoda!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładne sweterki. Żółta sukienka też mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobają. A żółtej sukieneczce poświęciłam osobny post latem.
      https://mottozmotka.blogspot.com/2019/08/historia-zotej-sukienki.html
      Pozdrawiam serdecznie:-)

      Usuń
  4. Śliczne wszystkie dziecięce udziergi, mam ogromną słabość do tych maleńkich fasonów:-)
    Podobno czas leci tym szybciej im mniej jest nowych rzeczy do przyswojenia przez nasze mózgi, to dlatego właśnie dla dzieci czas jest taki długi;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję:-) Z każdym sezonem te dzianinki dla wnuczki stają się mniej "maleńskie".
    A z tym czasem to szalenie frapujące! Czy to oznacza, że nie mamy już zbyt wielu nowych rzeczy do przyswojenia? Albo też nie chcemy lub nie musimy tego robić? Nasz najbardziej skomplikowany narząd - mózg lubi chodzić po najmniejszej linii oporu, więc może coś w tym jest.

    OdpowiedzUsuń